Nerwówka na murawie
W pogoni za zwycięstwem w meczu na szczycie!
Lider z Zalesia podejmował na własnym boisku vice-lidera - drużynę z Kasinki Małej. Motywacja zawodników jak na meczu derbowym, który odbył się tydzień temu w Kamienicy. Stawka była bardzo wysoka – wynik waży awans do ligi okręgowej. Wiadomo, że dopiero początek II rundy sezonu 2015/2016 i wiele spotkań przed nami, ale przecież przewaga punktowa nakreśla wszystkim, kto przede wszystkim ma duże szanse na zdobycia upragnionego zwycięstwa i zajęcia pierwszego miejsca w tabeli.
Inauguracja rundy „u siebie” przy pięknej pogodzie i wielu kibicach zarówno gospodarzy jak i gości, zapowiadała bardzo ciekawe widowisko sportowe. Obiekt Zalesianki przegotowany był pod każdym względem. Zdecydowanie samo przygotowanie boiska oraz łaskawość pogody nie oddała nawet 20% tego co zaprezentowały obie drużyny. Z grubsza ujmując na wstępie przebieg meczu, można użyć sformułowania, że gra była twarda i mało efektowna.
Ruszamy: I połowa
Od pierwszego gwizdka sędziego, nasi piłkarze mieli problemy z przedostaniem się pod pole karne bramkarza gości – Piotra Muchy. Gra toczyła się środkiem boiska. Dwa, trzy podania wymieniali gracze między sobą i strata. Z obu stron wyglądało to bardzo podobnie. Fatalne zachowanie, a w zasadzie nieporozumienie słowne miało miejsce w 5 minucie: długie podanie w kierunku napastnika gości, obrońcy Zalesianki nie dochodzą do porozumienia kto ma piłkę wybić! Opóźnione i niepotrzebne wyjście Łukasza Ryza w pole przed bramkowe, skutkuje, że Rafał Bolisęga lobuje bramkarza i jest już na początku spotkania 0:1.
Ten moment wyraźnie zmienił być może wygląd całego spotkania. Gra stała się znacząco twardsza. Nikt nie chciał odstawić nogi. Skutki same przychodzą już w 10 minucie. Faul w polu karnym Muchy na naszym zawodniku! Jak tydzień temu Adam Ubik pewnie strzela jedenastkę! Jest 1:1. Gramy „od nowa” remis. Gra nie fascynowała ponownie. W 29 minucie kontuzji ulega piłkarz gości – Sławomir Stożek. Do końca nie wiadomo, czy miał kontakt z naszym obrońcom. Sędzia uznaje, że nie było kontaktu i karze zawodnika gości żółtą kartką, za prowokacyjne zachowanie się do przeciwnika. Po konsultacji medycznej Stożek opuszcza boisko z urazem lewego stawu skokowego. Wywołuje to burzę ze strony kibiców Zenitu i sztabu szkoleniowego. Niepotrzebne słowa padają również od sztabu Zalesianki. Chłopaki spotkaliśmy się grać w piłkę i dać kibicom radość!
Ochłońmy jeszcze 15 minut pierwszej połowy. Oby zdobyć bramkę i dać prowadzenie „do szatni”. Nic z tego w 37 minucie zdobywca pierwszego gola dla gości dostaje żółta kartkę. Gra w dalszym ciągu nie przypomina dobrego spotkania. W 40 minucie dzieje się zupełnie coś innego niż chcieliby tego kibice Zalesianki. Gola zdobywa Andrzej Juszczak i wynik 1:2 utrzymuje się do gwizdka kończącego pierwsze ~45 minut.
Drugie 45 minut:
Szatnia i wyjaśnienie co robimy nie tak? Kto zawalił i trzeba go zmotywować do lepszej gry? Słowa podbudowania mogą się przydać. Boisko opuszcza Jacek Dziedzina. Wchodzi Piotrek Gromala. Czy taktyka sprzed tygodnia przyniesie jakieś efekty? Nie zdało się to zbytnio na lepszą grę. Zawodnicy z Kasinki mieli przewagę fizyczną nad naszymi. Do tego być może mniejsze boisko jakie posiadamy na Zalesiu, nie pozwalało rozciągać i rozgrywać piłki na skrzydła. Ale nie szukajmy teraz innych przyczyn niż gra na boisku. Zenit stawiał ogromny opór. Nie można przy takiej wyrównanej grze czepiać się szczegółów. W 50 minucie żółtą kartę otrzymuje Krzysiek Opoka, a dwie minuty później Marcin Augustyn. Obaj za nieuzasadniony atak na nogi przeciwnika. Nerwówka ciąg dalszy. W 55 minucie goście zdobywają trzeciego gola. Na listę strzelców wpisuje się ponownie Rafał Bilisęga. Co tu się dzieje? Nie miało to wyglądać w ten sposób. Jesteśmy słabsi od przeciwnika? Jest 1:3. Wznowienie ze środka Bogdan Kurzeja w polu karnym Muchy... - niesportowe zachowanie i próba wymuszenia rzutu karnego, żółta kartka dla Kurzei. Iskierka nadziei pojawiła się na poprawienie wyniku dla gospodarzy w 68 minucie. W polu karnym fauluje Mucha idącego sam na sam Bogdana Kurzeję. Sędzia wyrzuca z boiska bramkarza gości i dyktuje rzut karny. Ponownie Adam Ubik wykorzystuje jedenastkę i wynik w 70 minucie ma się 2:3. Jeszcze jest szansa mamy przewagę liczebną. Może Bartek Piaskowy – dobrze zbudowany fizycznie pomocnik coś pomoże. Zamienia Rafa Franczyka w 78 minucie. Gdzie jest SZCZĘŚCIE!? Mamy przewagę „dociskamy” w polu karnym gości. Słupek – Boguś....Poprzeczka – Marcin....Poprzeczka Mateusz! GDZIE JEST SZCZĘŚCIE!? Wg definicji szczęście „jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne” - Nam go tu zabrakło Centymetry dzieliły nas od zdobycia trzech bramek. Zabrakło tego szczęścia. Patrząc jednak realnie na przebieg spotkania szczęście mieliśmy w 93 minucie. Bogdan Kurzeja zdobywa kilka sekund przed końcowym gwizdkiem gola dającego remis w całym spotkaniu 3:3. Cóż za euforia na trybunach i boisku!
Mecz na szczycie, mecz bez szczęścia, mecz twardy, mecz wyrównany, mecz nerwówki – można wiele epitetów przypisać do tego spotkania. Wiele osób nazwie go szczęśliwy, bo udało się nam w ostatnich sekundach zremisować. Ostatecznie dziękujemy za walkę vice-liderowi Zenitowi Kasince Małej i życzymy dalszych dobrych występów!
PS. Dziękuję za zrobienie fotografii Klaudii Gromala oraz Kasi Wierzyckiej
Piotr Mikołajczyk
Komentarze